wtorek, 27 sierpnia 2013

Moje miasta: Łańcut


Bonjour!

Łańcut

     To jedno z moich  najważniejszych miast.
Tam się urodziłam, chodziłam do szkoły, zdawałam maturę. 
Gdy wyjechałam na studia, do Łańcuta już nie wróciłam.
Nadal jestem bardzo z nim związana.
 Mam tam mamę, siostrę, rodzinę i bliskich na cmentarzu.

Podczas  wakacji zrobiłam kilka zdjęć. 
Jest na nich Łańcut, nie ten widziany oczami turystów,
 ale mój, ten, który pamiętam jeszcze z dzieciństwa, 
który trwa niezmiennie od tylu lat.

Nieopodal mojego domu, tuż za rogiem
 stoi kapliczka ze św. Antonim  Padewskim.
 Widnieje na niej zagadkowy napis:  F.I.B.A.D 1819.
 Trzy pierwsze litery być może są skrótem od nazwisk fundatorów.
 W każdym razie faktem historycznym jest, iż ta drewniana kapliczka 
w cudowny sposób oparła się płomieniom jakie wybuchły w 1820 r. 
podczas pożaru całego miasta.



Na zwieńczeniu ulicy Dominikańskiej znajduje się 
budynek dawnego klasztoru oo. Dominikanów z XV/XVI wieku.
 Piszę budynek, bo odkąd pamiętam nigdy nie był to obiekt sakralny.
 Kiedyś mieścił się tam ośrodek zdrowia, 
obecnie PTTK i  prywatna działalność gospodarcza. 



 "Przez okno" pstryknęłam również fotkę wewnętrznemu dziedzińcowi.


O Farze łańcuckiej nie będę się rozpisywać. 
Warto wejść do kościoła choćby dla przepięknych witraży.
 



Wiele informacji i ciekawostek, 
m.in. o tajemniczej krypcie, możecie poczytać tutaj

 Z kościelnego dziedzińca widoczna jest willa "Róża".



Wspominam o niej ponieważ jej projektantem i budowniczym
 był Stanisław Cetnarski,
 burmistrz Łańcuta w latach 20. ubiegłego stulecia.
 Razem ze starszym bratem Janem (też pełnił tę funkcję)
 bardzo się przyczynili do rozwoju miasta, 
toteż wdzięczni Łańcucianie
 posadzili ich na ławeczce w samym jego centrum.


Nieopodal ławeczki Cetnarskich, po drugiej stronie ulicy mieści się 
 barokowa synagoga z II połowy  XVIII wieku.



Tak wygląda z tyłu, od strony parku.


A tak wewnątrz. 
Niestety, pozwolono mi wejść tylko na sekundę
 i sfotografowałam jedynie bimę czyli mównicę, 
z której kantor prowadził modły.



Nie mogłam się powstrzymać, aby nie zajrzeć
 na dziedziniec pałacu Lubomirskich i  Potockich,



obejrzeć ogród angielski


i różany, z oranżerią w tle.


Rzut okiem na zegar słoneczny



i na korty tenisowe (tu chodziliśmy w szkole na wagary:))


oraz ujeżdżalnię.




Po drodze  bajeczna storczykarnia,






Zameczek Romantyczny,



nieopodal alejka zakochanych.





Przeszłam przez rynek,


 wstąpiłam na kawkę,



 a następnie odwiedziłam moje liceum.




Do domu wracałam "opłotkami", 
z dala od gwaru i ruchu ulicznego.










************************
   Jeśli dotrwaliście do końca tej wycieczki, 
to baaardzo dziękuję.
Zapewne  trochę przynudziłam, 
za dużo zdjęć wkleiłam i post zrobił się okropnie dłuuugi. 
Ale o swoim rodzinnym mieście 
trudno jest napisać przysłowiowe "dwa słowa", 
tym bardziej, że chciałam pokazać to moje miasto z innej strony, 
takiej nie-turystycznej.

Pozdrawiam serdecznie.
Marta







 

18 komentarzy:

  1. Z ogromną przyjemnością spacerowałam po Twoim Łańcucie Martuś, z jeszcze większą, bo w Twoim towarzystwie.
    I mimo, że w Łańcucie już bywałam, to odkryłam go na nowo, bo zobaczyłam go Twoimi oczyma, bo spacerowałam po Twoich śladach...
    Zauroczyła mnie storczykarnia i synagoga - ta szczególnie, bo zawsze mnie ciągnie do tego typu miejsc - synagog, monastyrów, cerkwi, meczetów - dla mnie te miejsca są niezwykłe, mają w sobie tajemnicę, żyją swoim tajemnym, sekretnym życiem, do którego nie mam dostępu, które mogę tylko podejrzeć przez maleńką dziurkę, życia, które mnie nieodmiennie fascynuje i przyciąga...
    Miło mi było spacerować Aleją Zakochanych (ach, poczułam się jak pewna ruda Ania, bardzo mi bliska ;)) i ogromnie smakowała mi kawa, a powrót opłotkami przywiódł na myśl dawno miniony czas...
    To był cudny spacer Marto :)- dzięki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie byłam nigdy w Łańcucie i z chęcią go poznałam bliżej dzięki Tobie.W pięknym mieście spędziłaś część swojego życia zawsze z wielkim sentymentem wraca się do rodzinnego miasta.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah, piękny ten Twój Łańcut!

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło było powędrować Twoimi ścieżkami Marto :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również z wielką przyjemnością przespacerowałam się po Twoim rodzinnym mieście. To na prawdę była miła wycieczka. Ja także jestem sentymentalna ... często wracam - nie tylko myślami do moich najukochańszych miejsc. :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie byłam w Łańcucie ale przyjemnie było z Tobą pospacerować:)
    też chętnie odwiedzam dawne "stare kąty" przy każdej nadarzającej się okazji

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne miasto:) Zapraszam Cię do Różanej po Liebster Blog:)Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie byłam w Łańcucie.
    (Kojarzy mi się z męską drużyną koszykarską.)
    Ładnie przedstawiłaś jedno z Twoich najważniejszych miast!
    Moc pozdrowień!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie!
      Masz rację z tą drużyną koszykarską, nawet mój siostrzeniec w niej grał. A rozmaite zawody sportowe dawniej odbywały się właśnie w Ujeżdżalni. Teraz są tam organizowane koncerty majowe w ramach Dni Muzyki Kameralnej.

      Usuń
  9. Ach, te wspomnienia... Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia Twojego miasta.Pokazałaś urokliwe zakątki.Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak miło było pospacerować z Tobą po tym pięknym mieście i powspominać młode lata tam spędzone. Niektóre miejsca znam doskonale, ale te opłotki najpiękniejsze. Właśnie zastanawiam się czy to nie w kierunku Podzwierzyńca?
    Miejsce do labowania też znajome... chyba dalej tam najchętniej szukają schronienia "zmęczeni nauką" w łańcuckich szkołach.
    No i narobiłaś mi ochoty na kolejną sentymentalną wycieczkę.
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Basiu, to nie Podzwierzyniec, raczej bliżej Przedmieścia, niedaleko stawu browarnego.

      Usuń
  11. Wspaniałe to Twoje miasto Marto, a od zdjęć nie mogłam oderwać oczu! Dziękuję Ci za tę przepiękną, dla mnie nocną, wędrówkę po miejscach, które choć zatrzymane w kadrze, czuję, że tętnią życiem. Zachęciłaś mnie, by zwiedzić Łańcut przy najbliższej okazji :)

    uściski

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję Wam bardzo za te przemiłe komentarze dotyczące mojego miasta :)

    Łańcut ma jeszcze wiele zakątków, do których turystów przewodnicy nie prowadzą. Kiedyś, kiedyś, zapewne i o ich napiszę.
    W każdym razie zapraszam Was serdecznie do przyjazdu w południowo-wschodni rejon Polski i odwiedzenia nie tylko Łańcuta ale i jego okolic, a nawet do zapuszczenia się w przepiękne połoniny bieszczadzkie, które szczególnie jesienią szokują feerią barw.
    A kolejnym moim miastem będzie Przemyśl, w którym pracuję.

    Ale póki co przygotowuję się do nowego roku szkolnego i muszę ogarnąć wiele spraw by znów zacząć funkcjonować jako nauczyciel i wychowawca (w tym roku klasy maturalnej).

    Toteż przepraszam, że tym razem nie odpowiedziałam na każdy Wasz komentarz z osobna.
    Pozdrawiam serdecznie. Marta

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam do mnie po wyróżnienie.Pozdrawiam serdecznie.Będziesz miała pracę dodatkową .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marysiu! Właśnie ją skończyłam.

      Usuń
    2. Rosierku - ja wlasnie sie zastanawiam nad pokazaniem Lancuta od tej brzydkiej strony z nadzieja, ze ktos w koncu poprzez moje zdjecia zobaczy, ze to slynne kiedys miasto jest bardzo zaniedbane, opuszczone i sprawia wrazenie , ze panuje tam balagan

      Usuń