środa, 17 sierpnia 2016

Na ludową nutę. Boîte cadeau mariage avec des motifs d'art folklorique polonais traditionnel.


Bonjour à tous!






Oto skrzynia. 
Ślubna.
Całkiem coś innego i (jak dotychczas!) w nie moim stylu. 
Ale robiąc to pudło uświadomiłam sobie 
jak wielkie możliwości kompozycyjne dają motywy ludowe,
 których używałam tylko przy pisankach.

 Zlecenie dostałam od mojej siostrzenicy,
 która za motyw przewodni swego wesela wybrała styl ludowy (sic!).
 Na zaproszeniach  i w wystroju sali zostały użyte elementy folk.
Trochę mnie zdziwił ten rodzaj zamówienia od tak młodej dziewczyny,
 no ale...
  de gustibus et de coloribus non est disputandum.

I powiem Wam, 
że najtrudniej było podjąć pierwszy krok. 
A potem wyobraźnia zaczęła podpowiadać każdy kolejny.

Zapewne pomieszałam ze sobą różne rodzaje wzorów ludowych. 
Etnografowie, sorry! :)
 Przed zabraniem się do pracy 
powinnam była przestudiować różnice graficzne i kolorystyczne 
między motywami kaszubskimi, łowickimi czy kurpiowskimi.
 Ale czas naglił.

Za podstawę obrałam więc wzór,
który widniał na zaproszeniach ślubnych.
Skserowałam go i przetransferowałam .
 Są to te dwa boczne pasy na wieku.
 Wszystkie inne wzorki pochodzą z serwetek.

Drugą wytyczną był exploding box zrobiony przez Gosię . 
Dlatego na pudle pojawiły wzory ludowe w kolorze granatowym
 oraz białe kropy na czerwonym tle, 
które nie mają przecież nic wspólnego ze stylem folk.
  Ale, tak mi się wydaje, rozweselają całą kompozycję.
Wprawdzie mogłam je położyć po przekątnej,
  jednak łatwiej było kleić serwetkę po całości, 
niż później sztukować by wpasować się idealnie w symetrię wzoru.

Całość jest wylakierowana na matowo,
jedynie "tabliczka"  z imionami na błysk. 
Ponadto ma ona spękania sotille'a,
 którymi musiałam zatrzeć widoczną różnicę
 między tłem z wydruku a spodnią farbą.

Miło mi było bardzo kiedy panna młoda rzekła: 
ciociu, skrzynia jest zaje@#$%&. :))))



















*****

Sezon pomidorowy trwa.
 Chcę się z Wami podzielić bardzo prostą radą na to
 jak zachować smak i zapach letnich pomidorów w słoikach. 




W rondlu z gotującą się wodą sparzam je, obieram ze skórki. 
Nie jest to konieczne, ale ja tak zawsze robię, 
a już na pewno jeśli owoce pochodzą z nie mojego ogrodu. 




Kroję na połówki, ćwiartki albo jak kto chce.
 Daję do litrowych słoików, ugniatam ( koniecznie !)
 - w przeciwnym razie
po pasteryzacji zostanie b. dużo wolnej przestrzeni w słoiku. 



Dodaję pół łyżeczki soli i łyżeczkę oleju ( oliwy) do każdej porcji.




Słoiki zakręcam i wstawiam do pasteryzacji.
 Od momentu zagotowania się wody pasteryzuję 20-30 minut.
 Bardzo dobrym wskaźnikiem na wyjęcie słoików jest 
ok. 0,5 cm. pasek płynu,
 który się utworzył na dnie słoika.




 Zimą wystarczy je zmiksować
 końcówką z nożykiem ( nożyk się idealnie mieści w 1 l słoju)
albo blenderem
 i przez sito (pestki) wlać do wywaru przygotowując np. zupę.

***

Nie przypadkiem pojawiło się tu zdjęcie Czestera .
 Tak grzecznie czekał na każdy kawałek  pomidora.
Po raz pierwszy mamy psa,
 który uwielbia SUROWE warzywa i owoce. 
 Agrest, brzoskwinie, maliny to jego ulubione. :)
 On nawet potrafi wykopać buraka z grządki i natychmiast go zjeść.

 Nie jest to dziwne?
 Czy tak macie ze swoimi pupilami?



*****************************************************************

Kończąc pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających.
 Życzę jeszcze upalnych, letnich dni.
 Uściski! :)
Marta