czwartek, 5 maja 2016

Dom, ogród, decoupage i przepis. Ma maison, mon jardin, mon decoupage et une recette.



Bonjour à tous!


 
Trochę się u mnie dzieje...

 W zeszłym roku o tej porze 
rozpoczęliśmy remont skupiając się na przeróbkach wewnątrz domu. 
Trwało to bardzo długo. Zbyt długo!
Dopiero jesienią  pożegnaliśmy  ostatniego majstra. 
 O wakacjach i spokoju trzeba było zapomnieć! 

Na ten rok zaplanowana została elewacja. 
Uparłam się, żeby się za nią zabrać jak najwcześniej,
 tak, by w letnie wolne dni wakacyjne mieć święty spokój
 i móc wreszcie odpocząć.

 No i się udało! 
Już tydzień jesteśmy PO!!!! 
 I nawet pogoda dopisała! :)


Nie będę zasypywać Was zdjęciami wszystkich etapów pracy. 
Myślę, że tyle wystarczy. :)





A tak wygląda moja "rezydencja" :)  tuż po zdjęciu rusztowań.
 Na wykończenie czekają jeszcze ganek,
 zewnętrzne oświetlenie, dzwonek i inne drobiazgi.




*****

Nie miałam więc wiele czasu na decoupage'owe działania.
 Po Wielkanocy warsztat decou został zepchnięty na boczny tor. 
Priorytetem stał się ogród.
Wszystko pięknie się zieleni, kwitnie,pachnie... 









*****
 Jednak coś tam zrobiłam i wykończyłam.

Małgosia i Janek poprosili o chustecznik. 
Robiłam go razem z konewką pokazywaną w poprzednim poście. 
Pomalowany, z opalonymi boczkami, (Gosia , dziękuję! :) )
 czekał kilka tygodni na swoją kolej.

Wzór to papier do decou. 
Jadąc do pracy pociągiem 
wycinałam te wszystkie listki, kwiatuszki, jeżynki,
 co niekiedy wzbudzało zainteresowanie pasażerów. 
Nawet ktoś zapytał 
czy te wycinanki to na zajęcia plastyczne do przedszkola. :))) 

Wiele razy go lakierowałam i szlifowałam, 
by zgubić krawędzie motywu.
Opalone boki są zawoskowane ciemnym woskiem.






Ten malutki stołeczek, kupiliśmy ponad 30 lat temu w Cepelii
 (pamiętacie Cepelie? :))) 
Odmieniłam tylko siedzisko, czerwone nóżki zostawiłam.



******

 Chcę jeszcze się z Wami podzielić przepisem na 

smażony ser zgliwiały.

Robiły go moje babcie, mama i teściowa. 
Nie każdy lubi jego smak, a tym bardziej zapach, 
choć po usmażeniu ten ostatni znika całkowicie.
 Jednak w mojej rodzinie ma wielu zwolenników. 
Przepysznie smakują kanapki z położonymi nań plasterkami pomidorów.

Najlepszy do smażenia, jest wiejski twaróg, 
ten ze sklepu czasami bywa gorzki.
 
Jak go przygotować?

 Twaróg lekko posolony 
należy postawić w ciepłym miejscu na kilka dni.
 Gdy nabierze żółtawego koloru i nieciekawego zapachu 
nadaje się do smażenia.


Do rondelka dajemy
 łyżkę masła,
 nasz "pachnący" serek, 
wsypujemy przynajmniej łyżeczkę kminku
 i wszystko  bardzo powoli podgrzewamy,
 cały czas mieszając metalową łyżką (lubi przywierać!).



Gdy wszystko nabierze płynnej konsystencji, 
 dodajemy roztrzepane jajka. 
Ja tu dałam 4, ale na tę ilość sera może być i 6.



Energicznie mieszamy  cały czas trzymając rondelek na palniku, 
do momentu aż masa zacznie gęstnieć.
 Można skosztować czy nie trzeba jeszcze posolić.



Ciepły przekładamy do salaterki,


 lekko studzimy


 i smarujemy nim chlebek, najlepiej własnego wypieku.
Ale o chlebku innym razem. :)


SMACZNEGO!
 
******************************************************

Bardzo się  cieszę jeśli dotrwaliście do końca.

Dziękuję pięknie za wszystkie Wasze wizyty
 i pozostawione przemiłe komentarze.
 Pozdrawiam cieplutko.
 Marta