piątek, 31 maja 2013

Krzewuszki, pudełko i dzbanek


Bonjour!

     Ostatnio pogoda nas nie rozpieszcza. 
 Nawet nie chodzi o deszcz,
 bo jest bardzo potrzebny.
 Ale  to ZIMNOOOO!!! 
Kto to widział, żeby w maju w domu przepalać???  
Chłodno, wilgotno, ręczniki nie schną...
    Te niegdysiejsze ciepłe, majowe noce 
to tylko niestety wspomnienie. 
Miejmy nadzieję, że czerwiec nam to zrekompensuje.

    Dzisiaj, po deszczach i chłodach
 mieliśmy pierwszy, dość ciepły dzień. 
Nawet słoneczko od czasu do czasu się uśmiechało.
Pogoda sprzyjała grzebaniu w ziemi
 i kosmetyce ogrodowej. 
Według kalendarza biodynamicznego
 księżyc sprzyjał kwiatom.
 Toteż dokarmiałam moje róże i wiele innych roślinek 
 gnojówką z pokrzyw. 
Mimo, że śmierdzi okropnie one ją kochają
 i odwdzięczają się nie tylko pięknym kwitnieniem,
 ale są zdrowe, mszyce i inne  szkodniki się ich nie czepiają. 
Nawet nornice trzymają się z dala od tego "zapachu".

   Tak więc w ogrodzie ...

 Rododendrony kończą swoje kwitnienie



natomiast krzewuszki -weigele rozpoczynają.
Ta różowa w zeszłym roku
 została drastycznie przycięta
  i trochę mniej kwiecia ma, ale pchnie i tak przepięknie.



A następnego lata powróci do swej dawnej świetności.


niedziela, 19 maja 2013

Decoupage i majowy ogród

Bonjour !

    Prace młodzieży mogę już  pokazać. 
Troszkę pomogłam w ich ukończeniu, 
ponieważ chciałam aby wiedzieli,
 iż decoupage  to nie zwykła oklejanka.

    Taka opinia o tej technice powszechnie krąży.
 Sama jej kiedyś doświadczyłam. 
 Mianowicie...  jednego roku miałam zamiar wziąć udział w kiermaszu wielkanocnym organizowanym przez Dom Kultury. 
Pani organizatorka spytała jaką techniką robię swoje pisanki.
 Gdy usłyszała decoupage, stwierdziła, że to żadne rękodzieło,
 bo "przykleić serwetkę przecież  każdy potrafi".

   Tak więc moi drodzy, spójrzcie jak się prezentują "oklejanki",
 które wyszły spod rąk młodych ludzi.
Przyznaję, że największy swój udział mam w butelce, 
na którą Edyta  nakleiła wiele różnych motywów
 i trzeba było to jakoś "scalić". 
No i pomagałam jeszcze przy flakonie i  w "krakaniu". :)



niedziela, 5 maja 2013

Dwie miłości i ciasto.


Bonjour à tous!

Dzisiaj będzie różnorodnie. Inaczej niż zwykle.
Najpierw decoupage, jedna z moich miłości.

    Oto dzbanek.
 Rupieć, który znalazłam na złomowisku. 
Był poobijany, zardzewiały, brudny, spaprany jakimś tłustym smarem.
 Ale... kształt miał śliczny, taki filigranowy. 
No i nie był dziurawy! 
 Dlatego wzięłam. 
Pan "złomowy" się dziwił po co mi takie paskudztwo
 i nawet nie kazał płacić.

    Przygotowania do położenia pierwszej warstwy farby
 zajęły mi sporo czasu.
 Smar nie chciał schodzić, ale dałam radę.
 Rdzę ścierałam  bardzo delikatnie, się dziury nie porobiły,
 szczególnie przy uchwycie, gdzie blacha była już dość cienka.
Następnie musiałam  (u)obicia jakoś zabezpieczyć,
 tak by wodne  preparaty nie spowodowały ponownego pojawienia się rdzy.
 Wpadłam na pomysł wykorzystania Hammereitu. 
Sprawdził się świetnie! 
Gdy przedmiot zagruntowałam kładąc dwukrotnie primer Fluggera, 
 zabrałam się za malowanie farbami.
   A dalej jak to w decoupage...
 czyli krak jednoskładnikowy, motyw, lakier, cieniowanie, 
lakierowanie, szlifowanie, lakierowanie, itd... itd...
 Górny ornamencik robiony jest konturówką.

Et voila!