Bonjour à tous!
Bardzo lubię dawać drugie życie
starym, bezużytecznym przedmiotom.
starym, bezużytecznym przedmiotom.
Im większy rupieć i mniejsza jego wartość,
tym większe wyzwanie.
Mam takich wiele, na pewno tu pokażę...
A dzisiaj...
Kiedyś, kiedyś natrafiłam na taką lampę-staruszkę,
przeznaczoną do śmietnika,
która nawet do połowy naftą była jeszcze wypełniona.
Paliwo przelałam do metalowej miski
a mąż je ostrożnie wypalił.
a mąż je ostrożnie wypalił.
Umyłam i wyczyściłam palnik
zostawiając celowo trochę oryginalnej rdzy.
Lampę zrobiłam tradycyjnym decoupage'em.
A więc farba podkładowa, motywy,
cieniowania farbkami akrylowymi,
cieniowania farbkami akrylowymi,
patyna brązowa (Talens) i lakier matowy (20 Fluegger).
Długo nie mogłam się zdecydować na motyw.
Wybrałam temat oliwkowy i gałązki lawendy.
Mam więc teraz lampkę oliwną :)
I jeszcze fotka spodu lampy.
A tak wyglądała przed liftingiem.
****************
W spiżarni przetworów przybywa.
Ostatnio "na tapecie" są ogórki.
Zrobiłam kilka słoiczków korniszonów
w delikatnej zalewie octowej dla moich trzech facetów,
a pozostałe zakisiłam.
I robię to sukcesywnie, w miarę jak dojrzewają na grządce.
Każda gospodyni ma swój własny przepis na kiszone ogórki.
Ja swoje zalewam dobrze ciepłą, przegotowaną wodą z solą .
Daję 1 kopiatą łyżkę soli na 1 litr wody.
W każdym słoiku musi się znaleźć
chrzan ( sprawia, że ogórki zachowują jędrność),
czosnek ( przynajmniej 2 ząbki przekrojone)
i kwiatostany kopru
( najlepiej z wytworzonymi już nasionami, ale niekoniecznie).
( najlepiej z wytworzonymi już nasionami, ale niekoniecznie).
Koper ma się znaleźć na spodzie słoika i na samym wierzchu.
Ogórki ZAWSZE staram się wkładać
najpierw ciemnym końcem ( bywa gorzki) do dołu.
najpierw ciemnym końcem ( bywa gorzki) do dołu.
Natomiast drugą warstwę układam odwrotnie,
tak by jasne strony obydwu pięter się ze sobą stykały.
Próbowałam to pokazać na zdjęciach.
Przed wyniesieniem do ciemnej i chłodnej piwnicy
zostawiam je na kilka dni w temperaturze pokojowej by ukisły.
Widać kiedy są gotowe,
bo kolor z intensywnie zielonego
zmienia się na taki...hmmm...oliwkowy .
zmienia się na taki...hmmm...oliwkowy .
A zalewa robi się mętna, biaława.
*******
A to efekt dzisiejszych zakupów.
Nie mogłam się powstrzymać...
Tym bardziej,
że ta ślicznotka jest wykonana z prawdziwej polskiej blachy ocynkowanej
przez polskiego rzemieślnika spod Rzeszowa.
Coś z nią zrobię, ale na pewno całej nie zapaćkam farbą.
Ma być użyteczna w ogrodzie.
A może macie jakieś propozycje? Jestem otwarta...
No i oczywiście jabłkami się częstujcie!
Proszę bardzo! Ekologiczne!
Więcej witaminek nie zaszkodzi! :)
*********************
Pozdrawiam serdecznie.
I... do następnego razu.
Marta
Ze starego rupiecia wyczarowałaś cudeńko....fajna kolorystyka.
OdpowiedzUsuńOgóraski robię tak samo :) a jabłuszkiem chętnie bym się poczęstowała bo u mnie w tym roku raczej nie zanosi się na urodzaj :( Pozdrawiam :)
Jolu, częstuj się!
UsuńSame skarby u Ciebie,ogórki robię w każdym calu identycznie.
OdpowiedzUsuńTo co zrobiłaś z tej staruszki lampy jest po prostu genialne, motyw dobrałaś idealnie.Masz teraz oliwną lampkę jak roztropna panna z przypowieści.Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję!
UsuńLampka piękna! A jaki oryginalny kształt ma :) Fajnie, że zachowałaś to najcenniejsze, czyli te superaśne żelastwo :)
OdpowiedzUsuńŚlicznotka stanowczo za nowa ;)
Dyziu, a może jakaś sugestia...?
UsuńŚliczna ta lampka,no cudo po prostu. Pierwszy raz widzę taką. Zazdraszczam miejsc gdzie "zaopatrujesz" się w takie starocie i proszę o namiary gdzie taka konewkę można dostać. Te jabłuszka uwielbiam, a u mnie w tym roku ani jednego i papierówek też niet, najchętniej porwałabym cały koszyk.
OdpowiedzUsuńBasiu, akuratnie ta lampka w moim domu rodzinnym się jeszcze uchowała. Mama ją na szczęście zapchała w ciemny kąt i przypadkiem w ręce mi wpadła.
UsuńSprzedawca nie chciał mi zdradzić ani nazwiska ani nazwy miejscowości tego rzemieślnika. Wiem tylko, że pod Rzeszowem mieszka i robi(ł) takie ocynki na export do Niemiec. Ale ostatnio mu zbyt kiepsko idzie i to co mu zostało ów sprzedawca zamówił ( przy mnie! ) do swojego sklepu.
Bardzo ładna ta lampka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;-)
Witaj! Dziekuję.
UsuńLampka piękna.
OdpowiedzUsuńPoczęstuję się jabłuszkiem.
Ależ proszę bardzo!
UsuńAle fajna ta lampa - mnie od razu przywiodła na myśl kaganek oświaty :), a Ty zrobiłaś z niej lampkę oliwną (teraz możesz z nią, zamiast z gałązką [oliwną] wśród ludzi chodzić i łagodność głosić :)), a postarzyłaś ją koncertowo!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to chyba tylko decouczarodziejki postarzają wszystko w koło, nawet jak to wszystko już i tak stare jest ;)
A ogórce robię tak jak Ty (tylko im jeszcze doopencje odkrawam) - właśnie je dzisiaj do słoi ładuję...
U mnie, w Posen, słońca dzisiaj w nadmiarze, to Ci wysyłam, żebyś już nie marzła w tych skarpetach i swetrach różnych, boć przecież lato mamy i nie uchodzi.
A, jabłek sobie nabrałam trochę... pychaaaa...
Kaganek oświaty!!! Łagodność głosić!!! Aaaale wymyśliłaś! :):) Póki co od tej oświaty teraz odpoczywam !
UsuńAno właśnie... Po kiego czorta MY te rupiecie postarzamy????? W poobijane, zardzewiałe, niemalże się rozlatujące chuchamy, dmuchamy , a na koniec "sztuczną" rdzę i spękania kładziemy... :)
Martuś kochana jesteś wielka!!! robisz same cuda aż dech zatyka jak się patrzy co wyczarowujesz z tych rupieci. Buziaczki ciepłe Sylwia
OdpowiedzUsuńCudna lampka,a z ogórkami to u mnie różnie bywa. Raz się udadzą raz nie.
OdpowiedzUsuńSylwia, Ana, dzięki!
Usuńlampka boska Martuniu :)
OdpowiedzUsuńTo jest kilka słoiczków... ja pierniczę..
Wczoraj jeszcze "kilka" dorobiłam...:)
UsuńNiesamowita metamorfoza
OdpowiedzUsuńBasiu, dzięki.
UsuńNie wiem co bardziej podziwiać, lampkę,czy cierpliwość do ogórków. Lampka cudnej urody dostała,ach te Twoje cieniowania.Dla mnie super!A ogórków robić nie lubię i już!Bo kapryśne są i nigdy nie wiadomo, czy wyjdą ( zawsze ten sam przepis), więc sobie odpuściłam. Robię za to musy i kompoty. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj wg tego przepisu, wyjdą!
UsuńOgórki lubią się też psuć, jeśli dostały dużo chemii. Kupujesz i nic o tym nie wiesz.
Lampka cudowna , przepiękna metamorfoza.Bardzo lubię robić ogórki kiszone, robię tak samo tylko zalewam wodą zimną.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia buziaki.
Jak nie kusisz pięknymi widokami w ogrodzie, to nęcisz smakowitościami ze spiżarni, nie masz litości ;) Do zachwytów nad lampką się przyłączam, uwielbiam wszystko co wychodzi spod twoich zdolnych rąk :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarysiu, pani Ka, dzięki za miłe słowa!
UsuńMartuniu, czy przyjmiesz na salony zieloną lokatorkę. Chcę u ciebie zamieszkać! Jeść te jabłuszka i ogóreczki i taplać się z tobą w farbie. Błaaagam!!!
OdpowiedzUsuńMi się osobiście baardzo podobało to jak Emila zrobiła konewkę, zostawiła trochę surowej blachy.
W tym linku MartuniuL
http://mojapasjamojswiat.blogspot.com/search/label/Konewka
Naturellement, viens! Je t'invite avec un tres grand plaisir! :)
UsuńEmilki konewkę obejrzałam. Dzięki Madziu za sugestię. Już przy mojej coś dłubię.
Adorable, la vieille lampe!!!! Elle a repris vie!!!! Bravo!!!
OdpowiedzUsuńMarie-Anne, merci bien!
UsuńMartusia ogrodniczka! jak dobrze miec własne ogórki...To kiedy bedą gotowe i można wpaść? :)
OdpowiedzUsuńLampeczkę podziwiałam juz na wizażu ale i tu wzdychne: Och
Lampka jest bajeczna , pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMartuś, lampka super. Taka stara i z klimatem :) A za przepis dziękuję :) Postaram się zrobić w tym roku wg niego ogórki, bo ostatnio jakieś niesmaczne i miękkie wychodziły. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnia, rób i pisz jak wyszły!:)
UsuńBuziaki.
Martusia to kobieta Orkiestra - praktyczna i utalentowana
OdpowiedzUsuń