Bonjour a tous!
Francuzi mawiają: "Qui s'excuse, s'accuse",
( kto się tłumaczy, ten się oskarża).
A jednak ... Nawał pracy związany z końcem półrocza
w dużej mierze przyczynił się do zaniedbania bloga.
Klasyfikacja, rady ( u mnie razy dwa), wywiadówka, papierologia,
no i choróbsko, które mnie dorwało, a co gorsze nadal nie chce opuścić.
Ferie rozpoczęłam okupowaniem łóżeczka,
mimo że tak wieeele sobie zaplanowałam .
Najgorsze, że w takim bezruchu czuję się jeszcze gorzej.
Dziękuję Wam za wszystkie wpisy pod poprzednim postem.
Jest tam kilka pytań, na które niebawem postaram się odpowiedzieć.
Wszędzie blogerki chwalą się zimą,
więc ja również ogłaszam, że choć z ogromnym opóźnieniem,
ale i do nas owa pani zawitała.
Bieluteńko się za oknem zrobiło i tak czyściutko, jasno.
Dzień się wydaje być dłuższy, przynajmniej widać to po południu,
z czego się bardzo cieszę.
Ale mróz nie odpuszcza, słupek rtęci wskazuje poniżej 10
i to mnie deprymuje, bo zimna nie znoszę.
Oby do wiosny!
A dzisiaj pokazuję mebelki, które ostatnio wykończyłam.
Być może weźmiecie mi za złe,
że farbą i oklejankami zbezcześciłam antyki
i że należało je ratować, używając bejcy, wosku, lakieru.
Dlatego wklejam zdjęcia "przed".
Fornir na stole odłaził płatami tak,
że zahaczając niszczył mi każdą serwetę nań położoną.
Po zdarciu i zeszlifowaniu onego musiałam w wielu miejscach użyć szpachlówki.
Natomiast siedziska były tak zniszczone,
że koniecznym było je wymienić całkowicie.
Stół powstał najpierw.
Nie miałam na niego żadnego pomysłu, a tym bardziej na krzesła.
Jedak w trakcie prac zostało ogłoszone wyzwanie,
którego tematem było użycie popularnej serwetki z czarnym motylem.
No i pomysł sam wpadł mi do głowy.
A że miejscem docelowym mebelków nie są żadne salony,
a tylko weranda, czy jak kto woli ganek,
uznałam że nie ma się co dłużej zastanawiać nad doborem motywów,
tylko działać, bo znowu upłynie kilka lat i nadal będę musiała wysłuchiwać
"no zróbże coś z tymi meblami" .
Tło na stoliku to drugie warstwy serwetek,
"le Monde, le Figaro" - papier ryżowy, chyba Stamperii.
Tulipany i bordowe siedziska pochodzą z tej samej serwetki.
Znacie ją na pewno!
O ile stół mi się przyjemnie robiło,
o tyle nad wyklejaniem krzeseł "modliłam" się co niemiara,
ponieważ musiałam tak paski ornamentowe dopasowywać,
by sekwencje wzorów w miarę regularnie się powtarzały.
Całość lakierowana Vidaronem, wykończona Fluggerem.
Zdjęcia robione w różnym czasie,
bo i etap "twórczy" się w nim dość długo rozciągał. :)
****************
Witam nowych Gości i pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających.
Marta
Moje gratulacje - piękna renowacja!!! Blat stołu niezwykle oryginalny, kompozycja fajna, a siedziska krzesełek bombowe!! :)
OdpowiedzUsuńMój stół czeka aż się zlituję.....
Desiku, witaj u mnie! Dzięki za opinię!
UsuńPięknie u Ciebie. Jestem pod dużym wrażeniem jak fantastycznie dałaś drugie życie starym meblom. Mam podobny stolik, przykryłam go serwetą, bo blat zniszczony, ale może spróbuję go odnowić? Pozdrawiam i zapraszam http://nitki-emerytki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitam Cię moja imienniczko!
UsuńNo i rób swój stolik i pokazuj! Lecę zajrzeć do Ciebie. :)
Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPiękne, a nawet bardzo!!!
OdpowiedzUsuńTo co lubię, sefora, dziękuję za wizytę!
UsuńBeauté! C'est la métamorphose!
OdpowiedzUsuńMerci bien, Helene!
UsuńEfekt powalający!!! Niesamowite jak z różnych stylowo serwetek i papieru można skomponować jak świetnie całość. Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem!
OdpowiedzUsuńMusze przyznać , nie odważyłabym się w taki sposób odnowić mebli. Co nie zabronione to dozwolone i efekt jest wspaniały, podziwiam
OdpowiedzUsuńAle metamorfoza ! teraz są jedyne i niepowtarzalne .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę zdrówka
Kitka, babajaga, zapach piwonii, -mamon-, Jagoda, dzięki Dziewczyny za wizytę i sympatyczne komentarze! :)
Usuńświetnie wykonana metamerfoza. Brawo, też używałam tej gazetowej
OdpowiedzUsuńserwetki Stamperii. A Vidaronu wciąż nie mogę dostać u nas jest w duzych
opakowaniach.
Jeśli jest Pani zainteresowana zakupem lakieru VIDARON, proponuję wyszukać najbliższe Pani miejsca zamieszkania sklepy, w których dostępne są rozwiązania tej marki. Adresy tych punktów można znaleźć na stronie internetowej http://www.vidaron.pl/page/47 Innym rozwiązaniem jest kontakt z przedstawicielem handlowym działającym w Pani okolicy http://www.vidaron.pl/page/48
UsuńWiem Tereniu, że Vidaron już masz, rób więc swoje cudeńka!
UsuńOh! que c'est joli!!!!!! Tu sais, j'ai travaille dans la presse, toute une vie, alors j'adore tout ce qui est journal et magazine!!!!!!!!!!!!!!! (et j'avais des collegues polonaises, en plus!.
OdpowiedzUsuńGrosses bises!!!!
...alors je suis d'autant plus contente que ces petits meubles soient a ton gout!
UsuńBisous!
no jak dla mnie super, a że dom się buduje to i przede mną takie wyzwania :P
OdpowiedzUsuńMarto, jestem pod wielkim wrażeniem. Pięknie to wymyśliłaś, pięknie wykonałaś, GRATULUJĘ ....wspaniała robota !!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna robota,podoba mi się jak wykorzystałaś serwetkę z tulipanem:) pzdr
OdpowiedzUsuńcudownie to zrobiłaś, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem tego co wyszło z pod Twoich rąk , piękny , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPiękny wyszedł komplecik , niespotykany i elegancki. Podziwiam bardzo i pozdrawiam Marto cieplutko.
OdpowiedzUsuńPodziwiam! Fantastyczna praca, jestem pod wrażeniem efektu :-)
OdpowiedzUsuńcieplutko pozdrawiam
No tak... przed chwilą czytałam o jakichś podpisach pod czyimiś dywagacjami, i nawet się do tego ustosunkowałam... a teraz widzę, że powinnam ostrzej i dosadniej :D
OdpowiedzUsuńJa tam nie biorę Ci za złe, że farbą te antyki, i że wyklejankami - wcale. Doskonale wiem, że czasem się inaczej nie da (no dobra - da się i inaczej, ale to trzeba by warsztat renowacyjny mieć, albo usługę specjaliście zlecić, a przecież nie o to chodzi!).
Mnie się podoba i pomysł, i wykonanie, i metamorfoza :)
I dobrze, że napisałaś, że proces w czasie trwał, bo ja najpierw zdjęcia pooglądałam i jak zobaczyłam to kwietne rozpasanie na parapecie (a zima przecie w najlepsze) to mnie jasna krew z zazdrości natychmiast zalała, że niby jakim cudem??! No, ale potem doczytałam na szczęście, porównałam widoki za oknem na zdjęciu z tymi cudami parapetowymi z tymi, z produktem finalnym i mi ulżyło ;)
A meble trzymaj w gotowości, bo jak latem przyjadę na Twoje piękne Podkarpacie, to może sobie na nich spocznę (na stole nie zamierzam, o krześle myślałam :P )
I pozdrowienia z Posen ślę - cieplutkie i słoneczne, na przekór aurze za oknem.
Co tu dużo mówić... mebelki są rewelacyjne !!! Nieustannie podziwiam Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńPodziwiałam już na wątku, ale pozwolisz, że powzdycham i tutaj ;) Meble bardzo mi się podobają, pięknie skomponowane i odnowione. Twoje prace są zawsze nienaganne, takie "czyściutkie" i estetyczne. Wylakierowane elegancko i równiusieńko, albo lśniące albo matowe do granic możliwości.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za pomysłowość, wyczucie smaku i pracowitość. Cudownie to wszystko wyszło.
OdpowiedzUsuńWiem ile trzeba pracy włożyć w odnowienie i ozdobienie takiego kompletu.
OdpowiedzUsuńAle za to efekt będzie cieszył oczy przez wiele, wiele lat.
Serwetka z czarnym motylem jest ciekawa, ale dość smutna.
Natomiast w połączeniu, które Ty mu zafundowałaś stał się niebanalnym dodatkiem do całości.
Pomysł z wykorzystaniem boków tulipanowej serwetki do ozdobienia krzeseł był karkołomny.
I Ty ten pomysł zrealizowałaś w tak perfekcyjny sposób, jakby ta serwetka stworzona była do okrągłych siedzisk!
Gratuluję Ci tak pięknego efektu.
No i tego błysku, który świadczy o pięknym wylakierowaniu powierzchni.
Idę sobie jeszcze raz spojrzeć na zdjęcia.
I powzdychać.. Ech...
Gratuluję fenomenalnego kompletu.Ogrom pracy i trudu włożony
OdpowiedzUsuńw odnowieniu mebelków i z takim wspaniałym efektem do pozazdroszczenia.
Hania
Jak zwykle piękne - ja jestem po prostu zauroczona tym kompletem. I teraz nie potrzeba na to żadnej serwety :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDroga Marto, najważniejsze, że to Twój klimat i Jesteś zadowolona...
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu też odnawiałam szafę do sypialni, która była w takim stanie, że nikt nie chciał na nią spojrzeć, dziś choć nie jest doskonała cieszy moje oko i nie zamienię jej na nic, wiesz dlaczego, bo ma swoją DUSZĘ:)
Buziaki:)
Podoba mi się ten twój stoliczek, jakoś tak wszystko fajnie się przenika, a takie decu pozszywane z kilku elementów lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńI tu dotarłam żeby oczy nacieszyć tą piękną metamorfozą. I nieustająco w zachwycie pozostaję nad ilością pracy, którą włożyłaś w tak misterne ułożenie kompozycji :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Marzena
już podziwiałam na forum :) jesteś prawdziwą czarodziejką!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te meble ! Masz naprawdę wielki talent!
OdpowiedzUsuńo mateńko...jakie CUDA...pięknie tworzysz, napatrzeć się nie mogę...FANTASTYCZNE...dziękuję za odwiedziny na blogu i miłe słowa:)
OdpowiedzUsuńMeble są piękne, zazdroszczę cierpliwości i pomysłowości.
OdpowiedzUsuńStół prezentuję się ślicznie, a krzesła idealnie do niego pasują :)
Niezwykły. Znam te wszystkie motywy i wiem, że trzeba sie nakombinować aby to wszystko sensownie połączyć. Poza tym odważny, z rozmachem!
OdpowiedzUsuńWszystko piękne zwłaszcza stolik z motywem gazetowym,super pomysł.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że choć imieniem się nie podpisała(e)ś, bo nie wiem komu mam dziękować za miły komentarz. :)
UsuńPodesłała mnie tu koleżanka z forum ogrodniczego i rzeczywiście warto było :) Piękny stolik! Ja o decoupage'u wiem niewiele, ale mam wielką ochotę się nauczyć :) W tym roku rozpoczęłam swoją przygodę ze stylizacją mebli i jest to hobby niesamowicie wciągające, na tyle że nieco zaniedbałam ogród... Pięknie u Ciebie i raczki masz sprytne, mam nadzieję coś niecoś podpatrzeć :) Jak na razie mam na swoim koncie 2 stoliki, teraz pracuję nad jadalnią... Za to z uporem maniaka robię fotele, realizuję przy nich wszystkie kłębiące się w mojej głowie pomysły :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
www.bajkowydworekwlesie.blogspot.com