Bonjour à tous!
W takim stanie przywiozłam ją do siebie.
Razem z mężem
poświęciliśmy sporo czasu,
by ją doprowadzić do stanu jak na zdjęciu poniżej.
Żaden środek czyszczący
nie dawał rady brudnym elementom żeliwnym.
I bynajmniej nie mam na myśli rdzy.
Dopiero spryskiwacz do czyszczenia piekarników,
wspomagany starą szczoteczką do zębów
i żmudna praca naszych rąk okazały się dość skuteczne.
Z blatem nie było większych problemów.
Po wyszorowaniu i wysuszeniu
drewno czyściłam papierem ściernym,
następnie na ubytki nałożyłam
szpachlówkę wymieszaną z brązową farbą.
Następnie całość zabejcowałam na ciemny brąz,
a potem położyłam kilka warstw lakieru matowego
szlifując pomiędzy.
Cały czas się zastanawiałam jak odnowić żeliwny spód.
Pierwszą wersją było
pomalowanie czarnym Hammereitem w sprayu.
Ale na szczęście jakiś dzwoneczek ostrzegał,
że nie, że antyk straci charakter i duszę
i nowością będzie bił po oczach.
Przecież teraz,
kiedy wszyscy wszystko stylizują na zardzewiałe
używając specjalnych preparatów,
ja mam się pozbywać
tak pięknej, oryginalnej rdzy ???
Wiedziałam,
że dobrze by było to żeliwo pociągnąć
czymś co zahamuje dalszą korozję,
czymś co byłoby czarne, tłustawe ale zarazem transparentne,
spod czego wyłazić będą resztki
niegdysiejszej, łuszczącej się farby
a tu i ówdzie rudego kolorku.
No i pomyślałam o patynie Talensa.
Bałam się tylko czy nie będzie brudzić.
I nie żałuję tej decyzji.
Czarny Talens spisał się na medal!
Na dodatek wykorzystałam stary słoiczek
z jej zżelowaną konsystencją.:)
Szmatki bawełniane poszły w ruch.
Mocno wcierałam i wycierałam.
Pozostawał fajny kolor,
taki jaki świtał mi w wyobraźni.
Nie wszędzie udało mi się dotrzeć,
toteż gdzieniegdzie wyziera rdza,
mająca wszak swój urok.
Nieprawdaż?
Zostawiłam do wyschnięcia.
Po kilku dniach patyna już nie brudziła.
Podczas pracy zauważyłam,
że spod Singera wychodzą resztki starego złota,
więc delikatnie podkreśliłam litery
złotą pastą Renesansu ( tą na rozpuszczalniku).
To samo zrobiłam na dwóch bocznych "szyldach" na dole.
I jeszcze na koniec
pomalowałam farbą zaszpachlowane miejsca,
gdzie bejca nie chwyciła.
Położyłam ostanie warstwy lakieru
i... voila!
Mój antyk uratowany!
A co najważniejsze w 100% sprawny! :)))
Cieszę się bardzo,
gdyż Singerka stanowi rodzinną pamiątkę.
Została kupiona w latach 50.
przez mojego Tatę dla swej Matki, a mojej Babci,
która w owych czasach zarabiała szyciem męskich koszul.
Po jej śmierci maszyną zaopiekował się stryj, jej syn, z którym babcia mieszkała.
Dla niego maszyna była pamiątką po 2. jemu bliskich osobach
i za żadne skarby nie chciał jej nikomu oddać.
Zepchnięta w kąt mieszkania,
obłożona starymi gazetami
i Bóg wie czym jeszcze,
stała bezużyteczna
i zbierała kurz przez kilkadziesiąt (!) lat.
Stryj staruszek zmarł dwa lata temu...
***************************************************
No i wyszła dłuuuga pisanina!
Dziękuję tym, którzy wytrwali!
Widać, że jak nie piszę to nie piszę,
ale jak się rozpiszę to końca nie widać. ! :))))
Pozdrawiam Was serdecznie,
bardzo się cieszę, że wciąż ktoś tutaj zagląda.
I do następnego razu.
Wierzę, że niebawem, bo mam co pokazywać,
tylko ... no właśnie,
ten CZAS!!!!! :)
Buziaki!!!
Marta
Chère Marta, félicitations pour avoir si bien restauré la vieille machine à coudre!! J'ai aussi exactement la même Singer qui appartenait à ma mère, depuis 1955 et elle marche aussi à merveille.
OdpowiedzUsuńBisous,
Marie-Anne
Merci bien pour ces mots sympathiques! :)
UsuńPięknie ją odnowiłaś. Identyczną ma moja babcia i również jest sprawna :) więc wiem jak w rzeczywistości wygląda, bo zdjęcia mimo że bardzo ładne, nie oddają jej uroku :) a i niesamowicie podobają mi się te litery pastą pociągnięte.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia cieplutkie przesyłam :)
Masz rację Agnieszko, zupełnie inny jest odbiór takiego starego przedmiotu w realu. Ponadto jakże ciuchuteńko szyje!
Usuńjestem pod wrażeniem jak pięknie odnowiłaś maszynę.Miałaś rację co do sposobu renowacji, zostawiłaś dusze Singierce.
OdpowiedzUsuńBardzo dekoracyjny przedmiot nie mówiąc, że użyteczny.
Pozdrawiam serdecznie
Właśnie, użyteczny.
UsuńDziękuję bardzo za odwiedziny. :)
Piękna renowacja :) Czasem dobrze jest zostawić tę część historii na przedmiocie. Moja niestety była tak zniszczona, ze musiałam ja przemalować. Ale zanim to zrobiłam, bo niczym nie dało się wyczyścić w końcu dałam do piaskowania. Teraz stoi pomalowana i cieszy moje oko. W niedziele przyjadę to sobie dokładnie wszystko oglądnę i będę podziwiała wasza prace. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam z niecierpliwością. :)
Usuńpiekna robota! Mnóstwo pracy i trudu włożyłaś w odnowienie tej maszyny, ale warto było, jest piękna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kruszyna
no i zazdroszczę spotkania z Gosią, bawcie się dobrze!
Reniu, dziękuję, że zajrzałaś.
UsuńMam nadzieję, że kiedyś spotkamy się we trójkę. Zapraszam serdecznie. :)
Pięknie ją odnowiłaś! Wygląda teraz wspaniale, więc warto było się pomęczyć:) Taka maszyna z duszą i na dodatek pamiątka rodzinna to skarb:) Pozdrowienia ślę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję z sympatyczne słowa. :)
UsuńWspaniała praca naprawcza, kosztowało to dużo wysiłku ale warto było. Rewelacja, nowe życie w pięknym przedmiocie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Teraz patrząc na nią codziennie, też myślę, że warto było... :)
UsuńDzięki, Iza.
Pięknie poradziłaś sobie z maszyną - odnawiając zachowałaś jej charakter. Zazdroszczę spotkania z Gosią :))) Pozdrawiam, Lusi
OdpowiedzUsuńJuż po spotkaniu, foamiran miałyśmy na tapecie.:)
UsuńMiło, Lucynko, że zajrzałaś. :)
Sprzęt z duszą i piękną historią. Gratuluję wytrwałości i pomysłowości w renowacji.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! :)
UsuńUwielbiam te stare maszyny ! Sama ma te nogi od niej w stole kuchennym!
OdpowiedzUsuńTwoja jest niesamowita! Piękna!
Podziwiam i pozdrawiam :)
Madziu, pokaż ten stół! Szczególnie ciekawa jestem blatu.
UsuńI dziękuję za odwiedziny. :)
Jestem pod wielkim wrażeniem, maszyna wygląda zjawiskowo. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOj masz cudo! Taka pamiątka i taki antyk. Pięknie ją odświeżyłaś!Jest boska! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPamiątka, to najważniejsze! :)
UsuńI miło Cię znowu widzieć, Ewelinko. :)
Piękna maszyna!!!!Ślicznie ją odnowiłaś!!!!
OdpowiedzUsuńSzalko, dziękuję! :)
UsuńSama mam podobną.Wiem ile wysiłku wymaga odświeżenie takiej starej singierki.Podziwiam twoją pracę.Dzięki Tobie
OdpowiedzUsuńzachowała więc się, następna cudowna pamiątka z duszą starych czasów.Szanuję takich ludzi niezmiernie.
Pozdrawiam serdecznie.Ada
Mam żeliwny dół od maszyny bez blatu i mechanizmu. Dzięki Tobie wiem jak się zabrać za czyszczenie i chyba zrobię sobie stolik.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego sprzętu. Wspaniała rzecz. I wspaniale, że znalazłaś chęci i czas aby ją odświeżyć.
OdpowiedzUsuńMoja babcia taką miała i teściowa :) Po teściach wynieśliśmy na chwilę na klatkę, wystarczyła chwila i ktoś ukradł...niestety. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuń